Opublikowane we wtorek wizualizacje odświeżonego placu Komuny Paryskiej na fanpage’u Łodzi na FB nie spotkały się z przesadnym entuzjazmem. Pod jednym ze zdjęć (w miniaturce) niemal nie było komentarza bez użycia słowa beton. „Kiedy świat zrywa beton, my kładziemy kolejne płyty”, „koszmar”, „katastrofa”, „dramat i strata miejsca”, „Czy na tej patelni będziemy smażyć władze, projektantów i wykonawców tego betonobubla?” Nie ma się co dziwić – projekt tego placu na rogu Sienkiewicza i Tuwima nie zachwyca i powtarza błędy wielu innych placów – zarówno zrealizowanych, jak i projektowanych. Ale to nie w betonie (czy w zasadzie granicie) leży w tym przypadku główny problem – leży w braku funkcji na takim placu. Dlatego mam też propozycję – zaprojektujmy go wszyscy razem!

Łodzianie na propozycjach miasta nie zostawili suchej nitki.

Tematowi placów w Łodzi poświęciłem już niejeden tekst – ten o Rynku Kobro czy o projektowaniu placów w Łodzi pod wydarzenia, a nie codzienny użytek. Od tego momentu, na szczęście, koncepcja placu Wolności zmieniła się na korzyść – z dodatkiem zieleni. Miejskie rynki i place są generalnie bardzo ciekawym fragmentem przestrzeni miejskiej, których to funkcja zmieniła się szczególnie przez ostatnie 100 lat. Plac Komuny Paryskiej jest jednak szczególnym przypadkiem placu – jest w pewnym sensie tworem sztucznym – powstał dopiero w latach 50. XX wieku w miejscu dawnego ogrodu zabaw, należącego do Zgromadzenia Majstrów Tkackich (posesja ciągnęła się aż od rogu Piotrkowskiej i Tuwima).

Ze względu na krótką i specyficzną historię, plac nie zdołał wykształcić odpowiedniej urbanistycznej obudowy, charakterystycznej dla nie tylko dla innych łódzkich placów w centrum miasta, ale w zasadzie każdego historycznego miejskiego placu.

Czym jest w zasadzie plac miejski?

Dlaczego taka obudowa jest ważna? Z dwóch względów. Pierwsze to względy kompozycyjne i estetyczne – zabudowa wyznacza jasne granice placu i nadaje mu treść oraz charakter – dzięki temu możemy łatwo odróżnić Stary Rynek w Warszawie od placu Zbawiciela czy plac Wacława w Pradze od placu Czerwonego w Moskwie. Przy takich placach często znajdują się obiekty o wybitnej jakości architektonicznej, a wtedy stają się one same w sobie atrakcją i przyciągają ludzi na plac. Sama spójna zabudowa wokół odróżnia go od po prostu niezabudowanej działki, dziury w zabudowie. Druga sprawa to funkcje usługowe. Plac żyje dzięki usługom. Historycznie place służyły przede wszystkim organizacji targów – stąd też każde historyczne polskie miasto ma przynajmniej taki jeden. Z czasem przy rynkach wykształciły się usługi towarzyszące – tak, by goście targu (oraz sami mieszkańcy miasta) mieli gdzie zjeść, wypić, naprawić przedmiot czy kupić coś innego, nieoferowanego przez okolicznych rolników. Rynki zawsze były centralnym punktem miast czy dzielnic. Czasy się zmieniły, targi zniknęły, a pryncypalna funkcja tychże placów w strukturze miejskiej i usługi tam mieszczące się pozostały.

Prawdziwych placów brak

Pewnie zauważyliście, że w Łodzi nie mamy ani jednego placu, który funkcjonowałby tak, jak główny rynek w innych miastach. Co dość ironiczne, chyba najbliżej takiej definicji jest plac Barlickiego, który codziennie tętni życiem dzięki bogatej funkcji usługowej na samym placu i wokół niego, będąc centralnym placem Starego Polesia. Z przymrużeniem oka możemy powiedzieć, że mamy Piotrkowską, czyli nasz rynek o wymiarach 20×2000 metrów. Jeśli spojrzymy na powyższe kryteria „żywotności placu”, to Piotrkowska je dokładnie spełnia – stoją przy niej okazałe budynki, w parterach i powyżej dominują usługi, które przyciągają codziennie dziesiątki tysięcy łodzian. Nawet targ świąteczny, który w innych polskich miastach odbywa się na rynku, w Łodzi odbywa się na Piotrkowskiej. Sama przemysłowa historia miasta przez wieki kształtowała Piotrkowską jako centralną oś miasta.

Widok na projektowany plac z góry, na dole ul. Tuwima, po prawej dojazd do parking UMŁ i na pasaż Schillera. źródło: UMŁ

W Łodzi zdajemy się mieć klęskę urodzaju – nadmiar placów, z którymi nie wiadomo co zrobić. Same w sobie nie za bardzo żyją i nie generują ruchu – stąd decyzje o poświęceniu przestrzeni na równą, kamienną nawierzchnię pod imprezy masowe. Większość z nich ma w pobliżu teren zielony (park Śledzia przy placu Wolności i Starym Rynku, park Moniuszki niedaleko rynku Kobro, park Sienkiewicza przy placu Komuny Paryskiej i park Staszica blisko placu Dąbrowskiego), dlatego też pozornie nie ma powodu, by tworzyć kolejną zieloną przestrzeń.

Zaprojektować życie lub nudę

Przed projektantami placów w Łodzi stoi niezwykle trudne zadanie – przeciągnąć do nich życie z obecnych popularnych miejscówek – szczególnie gdy w większości przypadków konkurują one funkcją i zagospodarowaniem z pobliskimi parkami. Dlaczego ktoś ma spędzić czas na pasażu Schillera czy placu Komuny Paryskiej, skoro ma do wyboru atrakcyjniejszy park Sienkiewicza zaledwie parę minut pieszo? Co szczególnego przebudowany placu Komuny Paryskiej będzie miał do zaoferowania? Jeśli wierzyć wizualizacjom, będzie przeciętną i nudną przestrzenią, która nie wyróżnia się w krajobrazie Łodzi. Podczas gdy zachowanie istniejącej zieleni (co najważniejsze, dużych drzew) jest chwalebne i potrzebne, a wyrzucenie Orlenu poszerzy przestrzeń dostępną dla użytkownika – co z tego? Meble z katalogu jak wszędzie i wszechobecny granit, a nawet okazałe drzewa same w sobie nie zaktywizują placu.

Widać, że problem braku usług na placu został w pewnym sensie zaadresowany – koncepcja pokazuje (niezbyt urodziwe) pawilony po południowej stronie placu – wg strony UMŁ, może się tam mieścić kiosk, informacja turystyczna, punkt gastronomiczny lub toaleta publiczna. Jest to krok w dobra stronę, będzie to jakiś generator ruchu. Natomiast warto przypomnieć tutaj kazus Starego Rynku – tam też funkcjonuje kilka punktów gastronomicznych i sklepów (a niegdyś funkcjonowała i informacja turystyczna) i nie przekłada się to na popularność miejsca. Nadal brakuje „tego czegoś”, tego co skłoni ludzi do zboczenia z Piotrkowskiej i pójścia na plac – w znalezieniu „tego” również może nam pomóc nasz najstarszy plac.

Jak przyciągnąć ludzi

Pamiętacie instalację „Koncert na wstążki”, który w 2016 stanął na Starym Rynku? Okazał się on niebywałym sukcesem – plac nagle zaroił się dziesiątkami łodzian, którzy przychodzili po prostu posiedzieć i popatrzeć. Instalacja była właśnie „tym czymś”, która skłoniła ludzi do przyjścia i zatrzymania się, pomimo braku innych atrakcji na samym rynku.

fot. Radio Łódź

Tego samego potrzebuje plac Komuny Paryskiej. Projektując łódzkie place, decydenci i projektanci powinni szczególnie przemyśleć funkcję danego placu, biorąc pod uwagę jego szczególny kontekst oraz związek przyszłej, zakładanej funkcji z zagospodarowaniem samego placu. Nowy plac ma pełnić role miejsca wypoczynku – ale poza skwerem Wiedźmina, w jaki sposób wypoczywać będziemy na pustej, betonowej tafli placu? Usiądziemy na ławkach pod drzewami, i na co będziemy patrzeć? Co będzie nam dostarczać wizualnej przyjemności ze spędzania czasu właśnie tam? To miejsce potrzebuje czegoś wyjątkowego, czegoś, co szczególnie przyciągnie tam życie – betonowa tafla tego nie zrobi, tak jak nie zrobiła tego na placu Dąbrowskiego.

Co można zrobić? Ja sam mam kilka pomysłów – zaczynając od postawienia pośrodku obelisku/rzeźby, która nada wyrazu i charakteru – może być to pomnik Wiedźmina, przecież skwer jego imienia jest zaraz obok, a sam Wiedźmin urodził się przecież w Łodzi (Andrzej Sapkowski jest przecież dumnym obywatelem naszego miasta). Pomysł taki został złożony do Budżetu Obywatelskiego i trzymam kciuki za jego sukces. Kolejna rzecz to nietypowa, awangardowa posadzka placu – ile można kłaść ten sam, szary granit w większości miejsc w mieście. Dodatkowo można miejsce urozmaicić światłem – tak, by było atrakcyjne (i bezpieczne) także w nocy. Tutaj warto zaangażować specjalistów od światła – służyć mogą organizatorzy Light Move Festivalu i artyści światła.

Beton nie taki zły, jak go malują

Sam plac może pozostać w dużej mierze niezadrzewiony – natomiast można go zaaranżować w ciekawy sposób, by był miejscem aktywności. Przychodzi mi od razu do głowy kopenhaski plac Superkilen, który wygrał dziesiątki nagród architektonicznych. W pewnym sensie ma on coś wspólnego z placem Komuny Paryskiej, bo również jest placem sztucznym – powstał w wyrwie w zabudowie. Znajduje się też poza głównym centrum aktywności w Kopenhadze.

źródło: denmark.dk

Plac powstał w jednej z najbardziej wielokulturowych dzielnic stolicy Danii i projektanci wzięli sobie za punkt honoru dodać coś od każdej z kultur. Mamy więc przystanek autobusowy z Kazachstanu, klapę studzienki z Gdańska, huśtawkę z Bagdadu, rumuńskie stołki, fontannę z Maroka, stoły piknikowe z Armenii – i tak po jednym przedmiocie z 60 krajów!

Pomimo tego, że spora część placu jest faktycznie betonowa, a sam plac nie jest atrakcyjnie obudowany i brakuje usług – to Superkilen (czyli po duńsku wielki klin) żyje – wszystko dlatego, że zaprojektowano dużą ilość rozmaitych „atrakcji”, a wszystko to w niebanalny i niepowtarzalny sposób. Nie mówię „skopiujmy to wszystko 1 do 1” – ale zainspirujmy się tym w tworzeniu żywych przestrzeni w Łodzi! Superkilen stało się jedną z głównych atrakcji turystycznych Kopenhagi i niejako jej symbolem (a jest to miasto, które generalnie nie posiada zbyt dużo bardzo charakterystycznych, „pocztówkowych” obiektów – poza Nyhavn i Syrenką. Żeby nie było, że kłamię – wpiszcie sobie „Copenhagen” w Google Grafika i zobaczycie, co jest na większości zdjęć). Tak jak dzięki Stajni Jednorożców zaczęło się dużo mówić o Łodzi w kontekście architektury i stała się ona w pewnym sensie atrakcją dla odwiedzających, tak i nowy, ciekawy i kreatywny plac Komuny Paryskiej może stać się takim miejscem – pod warunkiem, że nie będzie to po prostu miejsce jak każde inne.

Podano informację, że projektanci skweru Wiedźmina chcą zaangażować łodzian do projektowania – i fantastycznie. Ale czemu ograniczać się do tylko małego wycinka samego placu – zaprojektujmy go wspólnie całego! Szczególnie że wpisuje się to w ideę nowej strategii miasta, gdzie mieszkańcy mają mieć decydujący głos. Nie do końca wierzę w moc petycji, ale warto spróbować. Dlatego zachęcam wszystkich bardzo serdecznie do przyłączenia się do apelu do władz miasta i projektantów placu, aby włączyli mieszkańców także w projektowanie reszty placu. Tak, byśmy nie cierpieli z powodu kolejnej betonowej i niefunkcjonalnej pustyni w centrum miasta. Link do petycji znajdziecie tutaj: https://www.petycjeonline.com/chcemy_szerokich_konsultacji_spoecznych_i_wczenia_mieszkacow_w_projektowanie_placu_komuny_paryskiej_w_odzi