Patrząc w ostatnich dniach na urocze zdjęcia Lasu Łagiewnickiego z lotu ptaka, publikowane na licznych miejskich profilach tylko zastanawiałem się, o co chodzi. Rzadko kiedy można przeczytać przyrównania lasu do Puszczy Białowieskiej. Bo wiemy, że w Łodzi nic nie dzieje się przypadkiem. Strategia miejskich mediów społecznościowych, jakkolwiek głupia i prymitywna może nam się wydawać, jest przemyślana i zaplanowana.

wtorek, 4 października
środa, 5 października
czwartek, 6 października
piątek, 7 października

Kiedy z samego rana w piątek zobaczyłem artykuły na Łódź.pl, potem konferencje prasowe radnych i wiceprezydenta, wiadomo było o co chodzi – o wniosek części mieszkańców osiedla Wzniesień Łódzkich o odłączenie się od Łodzi. Kiedyś opisałem sprawę we wpisie – Kontrowersyjne plany dla Wzniesień Łódzkich przegłosowane. Co dalej?, którego lekturę gorąco polecam, by lepiej zrozumieć sprawę. Po krótce – miasto przygotowało plany miejscowe dla okolicy na podstawie obowiązującego studium, ale niestety źle rozwiązało sprawę komunikacyjnie i zrobiło się piekło, jeszcze w trakcie zbierania podpisów o odwołanie Zdanowskiej. Z jednej ulicy problem rozlał się na całe osiedle, bo technika żółwia (czyli chowamy się do skorupy i udajemy że nie ma problemu) stosowana przez UMŁ podziałała jak oliwa dolana do ognia. Mieszkańcy niewiele myśląc postanowili, że chcą się odłączyć. No i stąd problem.

Zarówno nagłówek, jak i lead są turbo clickbaitowe. Co więcej, clickbaitami są też posty na profilu Hanny Zdanowskiej „ratunku, chcą nam zabudować Las Łagiewnicki”. To jest najgorszy brukowiec czy strona Urzędu Miasta Łodzi? Bo czasami trudno rozpoznać.

No i wiewiórka, obowiązkowo trzeba zastosować efekt Bambi

Znacznie sensowniejszy, bardziej wyważony i bliższy prawdzie wpis można znaleźć na profilu wice Pustelnika. I nie chodzi tu już o kilkuset, ale o kilkanaście osób. Już nie chcą zabudować Las Łagiewnicki, ale Park Krajobrazowy Wzniesień Łódzkich – i nie można by tak od razu i wszędzie? Ale tak naprawdę nadal nie chodzi tylko o Park Krajobrazowy, ale o pozostałe tereny w granicach Łodzi, oddalone nawet o więcej niż kilometr od Lasu. Zresztą, jak deweloperzy mieliby zabudować Las Łagiewnicki, skoro jego właścicielem jest Miasto? Oh wait… 😉

Przyda się tutaj krótki kurs z geografii, co jest Lasem, co jest Parkiem Krajobrazowym, a co nie jest jednym ani drugim. I gdzie gminy prowadzą jaką politykę przestrzenną (o tym więcej później).

Tak, Urząd Miasta ma rację, że nie można pozwalać na patodeweloperkę i trzeba racjonalnie gospodarować gruntami w mieście.
Tak, nie można pozwalać na niekontrolowaną zabudowę obszarów o wysokich walorach krajobrazowych.
Tak, obecny plan miejscowy jest niedoskonały i jest pewnym kompromisem.
Tak, część właścicieli działek już podzieliła swoje działki pod zabudowę pod łanówkę.
Nie, Urząd Miasta nie powinien manipulować, a wręcz posuwać się do kłamstwa nawet w słusznej sprawie.
Nie, takie szczucie na mieszkańców, wrzucające wszystkich do jednego worka – lub kogokolwiek innego, na oficjalnych stronach miasta jest niedopuszczalne. Brzmi to tak, jakby wszyscy mieszkańcy nagle chcieli całe pola zabudowywać blokami. Z pewnością część chce tam pobudować domki (spójrzcie na mapę działek, która jest poniżej) – ale część nie może nawet zbudować domu przy ulicy.
Nie, Urząd Miasta w kwestii patodeweloperki nie jest żadnym autorytetem, bo wielokrotnie sprzedawał działki bez planu deweloperom, którzy potem robią co chcą – ku krzywdzie lokalnych społeczności. Albo próbował usankcjonować patodeweloperkę planami miejscowymi, jak to było w przypadku Zielonej Ostoi, z której dzięki wielkim protestom społecznym się wycofał – historię tego przeczytacie tutaj. Albo przez swoją indolencję dopuścił do zabetonowania doliny Sokołówki przy Klimatycznej, albo dopuścił do urbanistycznej i komunikacyjnej katastrofy na Złotnie, nie uchwalając tam żadnych planów.
Nie, UMŁ nie zawsze stoi po stronie ochrony terenów zielonych. Od dłuższego czasu plan miejscowy dla parku Źródliska stoi w miejscu – dziwnym trafem pewien deweloper chce zbudować biurowce i mieszkaniówkę pośrodku parku, i bez planu będzie mógł zbudować cokolwiek – i nie widać wielkiej, zmasowanej akcji „ratujmy Źródliska przed patodeweloperką!”.
Nie, tworzenie tendencyjnych ankiet pod tezę to nie jest dobry pomysł i jest to używanie najgorszych technik rodem ze środowisk, które formacje rządzące w Łodzi rzekomo zwalczają.
Tak, Urząd Miasta może i co do zasady rację bez ankiet. Ale tak się spraw w mieście po prostu nie załatwia. To jest napuszczanie jednych na drugich. To szczucie na własnych mieszkańców, którzy ośmielili się wystąpić przeciwko władzy.

Kolejna rzecz to polityka planistyczna gminy Stryków. W przeciwieństwie do Łodzi, Stryków jest prawie w pełni pokryty planami miejscowymi. Jeśli spojrzymy na plany miejscowe na przylegających do Łodzi obszarach, okazuje się, że tamtejsze plany wcale nie pozwalają na patodeweloperską zabudowę łanową. Porównując przeznaczenie terenów po jednej i po drugiej stronie miedzy widzimy bardzo podobne podejście. Chciałbym, by inne sąsiednie gminy – jak Aleksandrów czy Nowosolna miały takie podejście do planowania przestrzennego. Albo Zgierz. Gmina Zgierz to planistyczny koszmar. Zobaczcie sami. Żółte to tereny rolnicze, zielone to lasy, jasnozielone to łąki, fioletowe to przemysł, brązowe to zabudowa mieszkaniowa.

fragment planów miejscowych w gminie Stryków
plan zagospodarowania otuliny Lasu Łagiewnickiego w Łodzi
a tu dla porównania plany miejscowe w gminie Zgierz od północnej strony Lasu – wszystko pod deweloperkę, plan miejscowy tylko na fragmencie (niemal w całości pod mieszkaniówkę), patrzcie ile działek już jest podzielonych pod zabudowę łanową
A to plany miejscowe gminy Nowosolna przy granicy z Łodzią (Wódka, Dąbrówka, Bukowiec). Zabudowa dozwolona jest na większości obszarów.

Na miejscu władz Łodzi przeznaczałbym energię na powstrzymywanie zapędów gmin Zgierz i Nowosolna, które pozwalają na bezplanową zabudowę otuliny Łagiewnik, zaraz za miedzą Łodzi (wait, niektórzy ważni ludzie z Łodzi mieszkają w Nowosolnej…). Wszystkie podatki dla Zgierza i Nowosolnej, wszystkie korki dla Łodzi. Jeśli Wzniesienia będą chciały odłączyć się od Łodzi, to lepiej, żeby poszły do Strykowa niż do Zgierza. Ale dla nas łodzian lepiej, by osiedle zostało w granicach Łodzi. Ogólnie bardzo dobrze tutaj widać problemy polskiego planowania przestrzennego – gminy mogą przeznaczyć dowolną ilość terenu pod zabudowę, wbrew zdrowemu rozsądkowi, sytuacji demograficznej i zasadom zrównoważonego rozwoju. Rozproszona zabudowa generuje znaczne koszty infrastrukturalne (media, drogi, szkoły, służba zdrowia, oświetlenie, transport zbiorowy), których nie pokrywają wpływy z podatków lokalnych mieszkańców – za domki pod lasem płacimy na dobrą sprawę my wszyscy. Skala osiedli zaplanowanych np. w Zgierzu czy gm. Nowosolna nigdy nie zostanie w pełni zrealizowana, gdyż potencjał demograficzny aglomeracji nie wystarczy na zapełnienie tego w pełni nowymi zabudowaniami, tak jak jest to np. w Łodzi na Rokiciu, Marysinie czy Julianowie. Zamiast paru pełnych i kompletnych osiedli będzie kilkanaście rozwleczonych, niepełnych – a koszty infrastruktury i tak będą poniesione. A suburbanizacja przedmieść jest o tyle niebezpieczna dla centrum metropolii, czyli Łodzi, bo podatki odprowadzane są w sąsiednich gminach, a znaczna część kosztów przerzucana jest na Łódź.

Podsumowując – UMŁ ma rację co do zasady wyzwania, z którym się mierzy. Ale robi to w taki sposób, że aż się chce wspierać mieszkańców w przyłączeniu do Strykowa.